piątek, 29 sierpnia 2014

Na zawsze [1/1]







   Trzymam cię mocno w swoich ramionach, wpatrzony w twoją pogrążoną we śnie, delikatną twarz. Czuję ulgę, zresztą jak za każdym razem, kiedy opierasz ją na mojej gorącej piersi, łapczywie wręcz przywierając do mojego ciała, zasłaniając jego skrawek swoimi długimi, czarnymi włosami. Jestem ci wdzięczny, bo ciepło bijące z twojego serca jest na tyle mocne, że potrafi przedrzeć się nawet przez zakamarki mojej ciemnej duszy, trafiając wprost do jej sedna.
Tylko ty byłeś w stanie mnie zmienić i dokonałeś tego bez żadnego problemu, otworzyłeś me ślepe na miłość oczy i sprawiłeś, że nauczyłem się ciebie kochać, krok po kroku, bez pośpiechu, opanowując tę sztukę do perfekcji. Byłeś naprawdę cierpliwy - nie zraziła cię nawet początkowa obojętność i wrogość względem ciebie. Zachowywałeś się tak, jakbyś dokładnie znał finał tej historii, jakbyś wiedział, że staniesz się dla mnie osobą, w której obronie mógłbym poświecić nawet siebie.
   Teraz, czując twoją obecność, chcę by twój szeroki, szczery uśmiech stał się pierwszą rzeczą, jaką dane mi będzie podziwiać tuż po przebudzeniu i zarazem ostatnią, zanim zasnę, trzymając cię za rękę i wdychając zachłannie twój zapach.
Pokazałeś mi, którą drogę powinienem obrać, aby dojść do pełni szczęścia.
A moją pełnią szczęścia w gruncie rzeczy jesteś właśnie ty.
Kocham każdy kawałek twojego idealnego ciała - począwszy od miękkich, ciemnych włosów, przez szczupłe ramiona, obsypywane w geście uwielbienia każdej nocy moimi pocałunkami, aż po szczupły brzuch i długie, chude nogi. Czasami zastanawiam się, dlaczego mimo moich wysiłków nie możesz przytyć nawet kilograma, jednak zawsze uspokajasz mnie mówiąc, że taki już jesteś i że ani ty, ani ja nie mamy na to najmniejszego wpływu. A przecież takiego właśnie cię kocham. Z całych sił i ponad wszystko.
Uśmiecham się do siebie, muskając ustami twoje czoło. Teraz, mając u swojego boku najdroższą mi osobę, mogę już spokojnie zamknąć oczy i przez kilka długich godzin śnić tylko o tobie.










*




- Tomi, może byśmy się gdzieś wybrali?- Pytasz mnie któregoś ranka, zwracając swoje proszące, słodkie spojrzenie w moją stronę. Doskonale wiesz, że nie będę w stanie ci odmówić, więc od razu po zjedzeniu śniadania wyjmujesz z szafy nasze walizki i z podekscytowaniem pakujesz do nich najpotrzebniejsze rzeczy.

- Jesteś pewien? - Pytam cię, z założonymi rękoma opierając się o ścianę i z zaciekawieniem obserwując każdy twój ruch. - A co z pracą, z mieszkaniem? Może odłożymy ten wyjazd na przyszły tydzień, do tego czasu weźmiemy urlop i przygotujemy się na spokojnie...

W końcu zwracasz na mnie uwagę, posyłając mi czuły uśmiech. Podchodzisz bliżej, składając na moich wargach krótki pocałunek.

- Wszystko już załatwiłem. - Oznajmiasz z dumą, wypinając pierś. - Mamy dwa tygodnie, bilety w obie strony i domek nad morzem tylko dla siebie.

Przytulam cię mocno, jednak już kilka chwil później pomagam ci w pośpiechu pakować nasze walizki.

Tak cholernie cię kocham, Bill.





*







    Leżę obok ciebie, w ciszy sącząc drinka i obserwując powoli zachodzące słońce. Woda delikatnie obmywa nasze stopy, a ty nie przestajesz się uśmiechać. Gładzisz dłonią moje warkocze i wiesz, że żadne słowa nie są nam potrzebne. Jesteśmy ponad wszystkimi, z dala od problemów i zmartwień, zajęci wyłącznie sobą. Nie czuję nic, oprócz ogromnej radości i satysfakcji z tego, że mam cię przy sobie.





*






- Bill, od kiedy ty palisz? - podchodzę do ciebie zdziwiony, obserwując dym, który właśnie wydobywa się z twoich ust. Wyjmuję z paczki drugiego papierosa i odpalam go, opierając się o poręcz balkonu i wpatrując się w ciebie z wyczekiwaniem.

- Od teraz. - odpowiadasz tylko, łapiąc mocno moją dłoń. - Na coś w końcu trzeba umrzeć.





*







    Wpijasz się łapczywie w moje wargi, spijając z nich całą miłość, którą chcę ci ofiarować. Przewracasz mnie delikatnie na łóżko, schodząc z gorącymi pocałunkami na szyję i rozpinając w pośpiechu swoją koszulę. Nie wiem, skąd nagle wzięło się w tobie tyle energii - przecież chwilę temu leżałeś osłabiony na podłodze, łykając jakieś tabletki. Powiedziałeś, że chyba czymś się zatrułeś, jednak kazałeś mi się nie martwic, dlatego zrezygnowałem z jakichkolwiek pytań. 

Teraz zachowujesz się jak dzikie zwierzę i choć znam cię doskonale, jeszcze nigdy nie widziałem w twoim spojrzeniu tyle pożądania. Suniesz dłońmi po moim ciele, zostawiając na nim ślady po swoich paznokciach. Gryziesz moją skórę, a ja czuję, że powoli tracę świadomość, zatracając się w tobie i twoim dotyku. Zrywasz ze mnie koszulkę, pieszcząc językiem moje sutki i zostawiając wokół nich mokre ślady. Wzdycham cicho, kiedy kolanem niby przypadkiem ocierasz się o moją męskość, po chwili mocno przyciskając ją do białego prześcieradła. Światło księżyca delikatnie oświetla twoją twarz, a ja zapatrzony w nią zapominam o całym świecie, mając w głowie tylko ten idealny obraz. Obiecuję sobie, że nigdy nie wyrzucę go z pamięci. 
   Robi mi się słabo, kiedy błądzisz palcami po moich plecach, wciąż nie dopuszczając mnie do swoich pełnych warg. Marzę tylko o tym, by kolejny raz móc ich skosztować i zatrzymać się przy nich na dłużej. Tak bardzo kocham twój słodki smak.
   W końcu znajduje w sobie resztki silnej woli, a już po chwili słyszę cichy jęk wydobywający się z twojego gardła. Wijesz się pode mną, kiedy zostawiam kilka sinych malinek na twoim torsie, powoli przenosząc się na szyję. Nasze ciężkie oddechy mieszają się ze sobą, a ja w pośpiechu podnoszę głowę, opierając się rękoma o materac i patrząc ci prosto w oczy. Czuję nie tylko twój oddech przy moim uchu, ale także zwinny język, który wślizguje się w nie niepostrzeżenie. Nasze usta znów łączą się w pocałunku, tym razem bardziej i zdecydowanym i namiętnym. Rozpinam twój pasek, a moja ręka po chwili ginie gdzieś pod nim, gładząc twoją twardą męskość. Zaciskam na niej mocniej niegrzeczne palce, delektując się cichymi pomrukami, które skutecznie zagłuszam swoimi wargami. Jesteś już na skraju, wiem to. Nie wytrzymujesz. Popychasz mnie zdecydowanie na miękką pościel, a potem wszystko dzieje się bardzo szybko - moje spodnie znajdują się na podłodze, a twoje wargi zaciskają się na mnie. Zamykam oczy. Od zawsze wiedziałem, że twój język jest niesamowity, jednak teraz przechodzisz samego siebie. Czuję, że zaraz skończę w twoich ustach, dokładnie tak, jak lubisz.

Szaleję.

   Nasze wargi znów łączą się w pocałunku, a ja ocieram się o ciebie mocno i zdecydowanie, by po chwili móc znaleźć się w tobie. Tylko twoje głośne jęki zakłócają mętlik w mojej głowie, mętlik przyjemności i euforii, który sam zrodziłeś. Poruszam się mocno, składając mokre pocałunki na twojej twarzy i szyi. Chcę, by ta chwila trwała wiecznie. I wiem, że ty czujesz to samo.







*









- Bill, wszystko w porządku? Jesteś potwornie blady. - Pytam, kładąc rękę na twoim gorącym czole. - Masz temperaturę.

- To przez ciebie Tom, od rana nie wychodzimy z łóżka, więc nie dziw mi się, że jestem rozpalony. - Odpowiadasz marszcząc słodko nosek i uśmiechając się prowokująco.

Chwilę później znów czuję twój smak. Nigdy nie mam go dość.









*








    Niecierpliwię się, bo od ponad godziny siedzisz zamknięty w łazience. Co prawda jestem do tego przyzwyczajony, ale powiedziałeś przecież, że zaraz do mnie wrócisz. Kolacja, którą nam zrobiłem dawno już wystygła, a ja powoli zaczynam się o ciebie martwić.
- Bill, jesteś tam? - pytam cicho, pukając delikatnie w drzwi. 

Nie odpowiadasz mi. Zaciskam dłoń na klamce, z ulgą orientując się, że nie zamknąłeś się na klucz. Nagle przez moje ciało przebiega stado nieprzyjemnych dreszczy.
Leżysz nieprzytomny na zimnej podłodze, a z twojego nosa wypływa stożka krwi.
Podbiegam do ciebie, zakrywając twoje nagie ciało ręcznikiem.

-Bill, Bill, słyszysz mnie? - Cisza. - Powiedz coś do cholery!
Wariuję.
Ubieram cię szybko, samemu narzucając na siebie pierwszą lepszą bluzę i zanosząc cię do samochodu.
Mimo, że najbliższy szpital znajduje się niecałe dziesięć kilometrów dalej, jest to najdłuższa droga w całym moim życiu. Nie mogę się na niczym skupić - ciągle odwracam się patrząc w twoją stronę. Jadę tak szybko, że znaki drogowe rozmywają mi się gdzieś w oczach i szczerze dziękuję Bogu, że na mojej drodze nie staje żaden samochód.









*







   Oddaję cię pod opiekę lekarzy. Nie chcą ze mną rozmawiać, w panice wiozą cię gdzieś, a ja zostaję sam nie do końca rozumiejąc, co się właśnie wydarzyło. Przecież jeszcze dwie godziny temu śmiałeś się wniebogłosy z moich głupich żartów, popijając lampkę czerwonego wina.

Kurwa, Bill, nie możesz mnie tak zostawić!

Mija godzina.

Palę ostatniego papierosa, obgryzając z nerwów paznokcie. Powoli tracę zmysły.

- Tom Kaulitz? - słyszę za sobą cichy głos i odwracam się natychmiast. Widzę przed sobą sylwetkę starszej kobiety, ubranej w biały fartuch, dlatego wyrzucam bez zastanowienia peta, opuszczając szpitalny balkon.

- Co z nim? - pytam szybko.

-Przykro mi.... Nic nie mogliśmy zrobić.






*








   W pośpiechu przemierzam korytarz, wchodząc po drodze do każdej sali. Muszę cię znaleźć, rozumiesz? Nie mogą mi ciebie odebrać. Zalewa mnie fala rozpaczy, kiedy widzę, że przykrywają białym prześcieradłem twoją twarz. Głośny krzyk wydobywa się z mojego gardła.

Bill, nie rób mi tego, błagam....










*











                                                         Najdroższy Tomi.



   Po pierwsze musisz wiedzieć, ze nawet teraz, kiedy nie ma mnie przy Tobie, strasznie mocno Cię kocham. Przepraszam, że zostawiłem Cię tak bez pożegnania. Na pewno widziałeś, że dzieje się ze mną coś niedobrego, jednak nie miej do siebie żalu, że nic z tym nie zrobiłeś. I tak nie miałbyś na nic wpływu.
   Pół roku temu dowiedziałem się, że jestem bardzo chory. Lekarze pozbawili mnie złudzeń od razu, wszyscy jednomyślnie twierdzili, że niedługo odejdę od Ciebie. Dla mnie oznaczało to jednak tylko jedno - kilka pięknych miesięcy z Tobą.
Nie chciałem ich psuć, nie chciałem, żebyś się martwił, dlatego zostawiłem to w tajemnicy, tylko dla siebie. Musisz jednak wiedzieć, że jestem szczęśliwy choć czuję, że to ostatnie moje dni przy Tobie.
   Śpisz teraz słodko, dlatego skorzystałem z okazji, żeby napisać do Ciebie kilka słów wyjaśnienia. Nie bądź na mnie zły. Wiesz, że jesteś dla mnie całym światem i zależy mi na tym, żebyś nauczył się żyć również i beze mnie. Uświadomiłem sobie, że byłem cholernym egoistą, biorąc Cię całego na własność. Boję się, że sam nie dasz sobie rady, jednak błagam, udowodnij mi, że się mylę.
Wiesz co? Ten wyjazd tutaj, nad morze, był doskonałym pomysłem. To najpiękniejsza śmierć, jaka mogła mi się przytrafić. Uznaj to za pewien rodzaj pożegnania i obiecaj, że już nigdy tu nie wrócisz. Nie chcę, żebyś zadręczał się z mojego powodu.
   Teraz już nie mogę Cię przypilnować, więc pamiętaj, żeby nie siedzieć godzinami w pracy, wysypiać się i ciepło ubierać. Nie rezygnuj z naszych marzeń i planów, zrealizuj je dla mnie, jeśli nie zechcesz tego zrobić dla siebie. Nie myśl sobie, że nie będę z góry obserwował tego, co robisz, więc nie zawiedź mnie, proszę. Chcę być z Ciebie dumny do samego końca. I najważniejsze - kocham Cię Tom, z całego serca najmocniej i na wieczność.


Żegnaj.





                                                                                            Twój Bill.







*







    Po raz kolejny czytam ten ostatni list od ciebie. Nie martw się Bill, nie obwiniam cię za to, co się stało. W gruncie rzeczy jestem ci wdzięczny, bo pozwoliłeś mi być z tobą wtedy, kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś. Nie potrafię poradzić sobie z pustką, jaką pozostawiłeś po sobie, ale mam nadzieję, że mimo wszystko jesteś ze mnie dumny. Wiem, że mnie słyszysz, Bill. Wydaje mi się, że czuję Twój dotyk na plecach. Może to naprawdę jesteś ty?
   Minęły już dwa lata. Dwa lata bez ciebie. Wciąż kocham cię tak samo mocno, jak podczas tego cholernego wyjazdu, na którym cię straciłem. Chociaż w sumie... Ty cały czas ze mną jesteś. I nigdy mnie nie opuścisz, bo ja nigdy nie opuściłem ciebie.
  Zawsze wszystko będzie mi o tobie przypominać. Nasze ulubione czerwone Marlboro, zapach czarnej kawy, burgundowy kolor wytrawnego wina, gwieździste niebo i twoje zdjęcie. To, które zrobiłem ci podczas tamtej nocy, kiedy nie liczyło się nic oprócz ciebie i mnie. To zdjęcie, na którym tak czule spoglądasz na mnie. Kiedy byliśmy wolni i nikt nie mógł zepsuć tej chwili, która mogłaby przecież trwać wiecznie. Dla mnie będzie nieśmiertelna. Żyje wciąż w moim sercu, głęboko, głęboko i nikt nie będzie w stanie mi jej wyrwać lub wymazać z pamięci.
  Nie wiem, po co opowiadam ci to wszystko, Bill, ale te wspomnienia są  zakorzenione we mnie tak głęboko, że muszę się nimi z tobą podzielić.
Bo wiem, że nadal jesteś w stanie mnie zrozumieć.
Wiem, że jesteś ze mną.
Wiem, że mnie kochasz.

Na zawsze.






____________________


Mam do Was prośbę - wyjątkowo niech każdy, kto to przeczytał, zostawi po sobie nawet najkrótszy komentarz. Chcę po prostu wiedzieć, ile Was jest:)
Dobranoc.


 

10 komentarzy:

  1. O mój Boże. Płaczę.
    To było takie piękne! Jezu, jezu! Mimo iż nie lubię jednoczęściówek ta była cudowna! Chociaż trochę szkoda mi, Toma, że został sam.
    Ale mimo wszystko się nie poddał i zrobił to dla Billa :)
    Pozdrawiam i weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przepiękny one shot <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko... To było... Takie smutne, a zarazem cudowne... I możesz być z siebie dumna, dziewczyno. Teraz rzadko zdarza mi się wzruszyć czytając coś i nie każdemu udaje się to, a... A miałam łzy w oczach, wiesz?
    I ja tu jestem cały czas - możesz być pewna!
    Uwielbiam czytać to, co tworzysz i zawsze staram się zostawić po sobie jakiś ślad.
    To życzę Ci weny i czekam na kolejne cudeńka.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Joll.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popłakałam się czytając list Billa do Toma, te wszystkie uczucia, doznanie one pozostaną na zawsze przy nim. Piękna historia, możnaby na jej podstawie stworzyć o wiele dłuższe opowiadanie, czego Ci serdecznie życzę. Najwięksi ludzie zostają z nami do końca, Bill odszedł i nie dało się nic zrobić, tak musiało być i tyle. Wszystko się kończy w naszym życiu, ale tylko my decydujemy kiedy. Cieszę się, że Tom nadal pamięta, zresztą jak mógłby zapomnieć? Weny życzę na następnego one-shota lub rozdział twojego genialnego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez większość tekstu miałam nadzieję, że się nie rozryczę, ale nie poszło po mojej myśli.
    Nie wiem czy ta sytuacja była bardziej egoistyczna czy może altruistyczna. Serio, nie wiem co gorsze, szczególnie w takiej sytuacji, kiedy wie się, że odnalazło się człowieka, z którym chce się zostać na zawsze.
    Patrząc na to pod innym kątem, Bill wykazał się szalenie wielką odwagę, no i dobrą grą aktorską, skoro, tak umiejętnie ukrywał swoje uczucia przed Tomem.
    Ten ostatni fragment, kiedy mijają dwa lata i dowiadujemy się, jak radzi sobie Tom, cholernie mnie wzruszył. Tak, tu byłam wzruszona a nie zrozpaczona. Ten kawałek tekstu emanuje jakiegoś rodzaju...nadzieją. Bo, jeśli się kocha prawdziwie i bezwarunkowo, to kocha się zawsze, bez względu na wszystko. Uczucie nigdy się nie kończy, nawet, jeśli ludzie zotają rozerwani przez śmierć czy chorobę. Nie należy pogrążać się w smutku i żalu, trzeba tylko zawsze pamiętać o tym kogo kochamy i wiedzieć, że zawsze jest przy nas. Nie tylko duchowo, tylko w każdym wspomnieniu, przedmiocie.
    Jeśli są jakieś błędy czy literówki, to przepraszam, ale mozilla mi wariuje.

    PS. Jesteś mi winna paczkę chusteczek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy coś nowego? D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tylko dostane nowy szablon ^^ jestem tutaj mimo wszystko. koncze pisac odcinek i opublikuje go, gdy tylko Mia mi zrobi cos slicznego. mam ostatnio niesamowity natłok wszystkiego, nauki, prolemow i innych spraw, dlatego chociaz bardzo chcialam, to nie mialam kiedy pisac, na blogach tez mam juz niezle zaleglosci, ale do poniedzialku wszystko nadrobie:) na dniach cos powinno sie tu pojawic, takze zapraszam :)

      Usuń
  7. Poplakalam się wlasnie przez ciebie na historii...
    To jest piękne, naprawdę. Piszesz tak, ze nawet jakbym chciała, nie mogłabym się oderwać od twoich tworow. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko... mam łzy w oczach. To było piękne. Delikatne. Doskonałe. Zmuszające do refleksji. Dziękuję Ci za tę chwilę na pomyślenie nad życiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne, wzruszające, chwyta za serce i wyciska łzy Cudowne!

    OdpowiedzUsuń